Jedną z licznych propozycji poprawienia sytuacji materialnej polskiego społeczeństwa jest likwidacja opodatkowania pracy. Ten temat został przedstawiony na forum sejmu i w zasadzie chodzi o zwolnienie z płacenia podatków przez pracowników...
Ja pamiętam lata 70. XX w., kiedy to jeszcze PZPR trzymała władzę w swych rękach a na czele państwa po wydarzeniach grudniowych 1970 roku stanął Edward Gierek...
Nie zamierzam tutaj rozwijać tego wątku, chciałem przypomnieć tylko, że w tym czasie pracownikom potrącano tak zwany podatek od wynagrodzeń. Nie było to dużo, ale były podatki obrotowy i dochodowy. Dochodowy podatek płaciły przedsiębiorstwa w zależności od uzyskanego dochodu. Podatek obrotowy był kwotą odprowadzaną do fiskusa w chwili zrealizowania wynagrodzenia za wykonaną pracę - ten podatek liczony procentem od uzyskanego przychodu płaciły przedsiębiorstwa państwowe a także rzemieślnicy i inne przedsiębiorstwa - "niepaństwowe", raczej były to rolnicze spółdzielnie produkcyjne, a także niewielka ilość spółek prawa handlowego. Dzisiaj odpowiednikiem tych podatków są - podatek dochodowy (CIT) płacony przez przedsiębiorstwa i podatek VAT - refinansowany przedsiębiorcom przez konsumentów finalnych wytworzonych dóbr...
Wtedy był jeszcze jeden podatek - podatek od wynagrodzeń. Pracownicy ponosili koszty państwa uczestnicząc w obrocie (podobnie jak i dzisiaj, nie mieli możliwości odliczenia podatku obrotowego, - wtedy i obecnie - podatku VAT)...
W połowie lat 70. XX w., na pewno w roku 1975 dokonano pewnej modyfikacji prawa podatkowego. Uznano, że nie będzie potrącany podatek od wynagrodzeń, dzięki czemu pracownicy mogli zauważyć wyższą kwotę wypłacanego wynagrodzenia - które otrzymywali wszyscy. Nie było sytuacji, żeby ktoś był bezrobotnym.
Wtedy podatek od wynagrodzeń - potrącany przez pracodawcę - wynosił około 5% wynagrodzenia naliczonego do wypłaty. W tamtym czasie wynagrodzenie wynosiło między 1500-3500 zł, stąd zwiększenie wynagrodzenia co miesiąc wzrastało o 70 do 170 złotych miesięcznie...
Wtedy nie było to mało, bowiem za bochenek chleba trzeba było zapłacić 4 zł (ceny były regulowane, czyli precyzyjnie określane przez radę ministrów). Jak widać, odciążenie pracownika kwotą podatku od wynagrodzeń było już wymierną kwotą.
Propozycja posła Rafała Wójcikowskiego zmierzała do rezygnacji z obciążeń pracownika podatkiem od jego wynagrodzenia i składką ZUS-u. Wtedy pracownicy również nie płacili składek na ZUS - odprowadzał je pracodawca.
Dzisiaj niewiele jest przedsiębiorstw, wiele z nich ma zaległości w terminowym odprowadzeniu tych składek a bardzo wiele osób legitymuje się statusem "okresu bezskładkowego"...
Propozycja posłów Kukiz'15 sugeruje również odejście od wypłacania inwestycji państwa "Rodzina 500 PLUS" - a bilansowo będzie to odpowiadać kwotom planowej akcji Rodzina 500 Plus.
Jednak, mimo doskonałego dowodzenia racji takiego rozwiązania i jego przewagi nad programem Rodzina 500 PLUS, ja dostrzegam pewne rażące uchybienia propozycji Kukiz'15. Przede wszystkim trzeba zastanowić się - czym jest program Rodzina 500 PLUS i jaki ma ona cel. Program ten został opracowany w sytuacji znacznego obniżania się przyrostu naturalnego. Wobec tego zjawiska trzeba wyjaśnić wprost - program Rodzina 500 PLUS nie jest akcją socjalną wspierającą osoby z niskim dochodem w rodzinie. Program ten jest kompleksowym zainteresowaniem się państwa rodziną, bo tylko rodzina jest gwarancją liczebności społeczeństwa. Dzietność w chwili obecnej jest podstawą przyszłości gospodarki, bo starzejące się społeczeństwo podlega destrukcji. Obserwujemy to zjawisko w zachodnich państwach Europy.
Państwa te próbują zwiększyć liczebność swoich społeczeństw - ale tam migrują obywatele państw mniej rozwiniętych. Jest problem z realizacją interesu państwa, bo przybysze osiedlają się w celu uzyskania zasiłku na utrzymanie rodziny a nie szukają pracy, która generuje dochód narodowy. Oni chcą korzystać z dochodu wytworzonego przez inne społeczeństwo i nie zamierzają uczestniczyć w wytworzeniu tego dochodu - stąd - w ocenie polityków PiS - polityka krajów rozwiniętych prowadzi do ich zguby.
Zatem propozycja posłów Kukiz'15 jest polityką wadliwą. To, że przekazuje rodzinom podobny przychód - to samooszukiwanie się, bo nie jest to polityka zwiększania dzietności społeczeństwa.
Propozycja PiS idzie znacznie dalej. Już w pierwszych miesiącach objęcia władzy w państwie inicjowany jest obrót gospodarczy. Jest zapotrzebowanie na produkt, jest zatem potrzeba wytworzenia nowego produktu na zapotrzebowanie społeczne. Rodzi to naturalny mechanizm zwiększana produkcji według zapotrzebowania społecznego, czyli są środki na pokrycie kosztu wytworzenia. Musi także wzrosnąć wynagrodzenie... Projekt PiS nie tylko jest inwestycją w liczebność narodu. Stymuluje gospodarkę i generuje zysk pozwalający zwiększyć wynagrodzenie pracowników - wysokość wynagrodzenia generalnie nie wpływa na otrzymanie świadczenia z programu Rodzina 500 PLUS.
Propozycje PiS sięgają jeszcze dalej. Planowane jest wybudowanie mieszkań na wynajem z opcją zaliczenia wpłat z tytułu wynajmu w poczet ceny zakupu na własność użytkowanego mieszkania... Takie działanie obniża koszt budynku choćby dlatego, że mieszkania są budowane na gruncie, za który użytkownik mieszkania nie będzie płacił - koszt pozyskania terenu na budowę mieszkań finansuje Skarb Państwa - więc firma budowlana nie ponosi kosztów nabycia terenu... a jest to niemała kwota...
Myślę, że nie można zgodzić się z argumentami ś.p. Rafała Wójcikowskiego - bo on proponuje kwotę podobną do tej przeznaczonej przez PiS, ale w ramach wypłaty wynagrodzenia za pracę - czyli ograniczonej do grupy osób posiadających wynagrodzenie...
Propozycja PiS jest inwestycją w dzietność rodziny... i tak należy oceniać wszelkie propozycje konkurencyjne nawet wtedy, gdyby finansowo wyglądało to dużo lepiej...
https://youtu.be/9PyCs41wo1Y
2017 02 24, 22:20, [3690]
