Jest to kwota, która nie była przypisana żadnym zadaniom w chwili, kiedy rząd Beaty Szydło przejął zarząd państwem.
Okazuje się, że jest to kwota rzędu deficytu budżetowego. Co ciekawe, pochodzi ona z kwot przyznanych w okresie 2007-2013 i jeszcze nie rozliczona. Co najtrudniejsze do przełknięcia - gdyby nie przekonanie administracji UE - pieniądze te należało by zwrócić jako niewykorzystane.
Myślę, że o tych pineiądzach wiedzieli wszyscy, którzy na nie liczyli. Dlatego taka wielka trwa batalia o Trybunał Konstytucyjny, o podskoki Giertycha na paradzie z 12 grudnia czy też te ostatnie - kiedy znowu widzimy Petru, ale bez Dolaró.
Myślę, że nie powinniśmy wdawać się w próby demagogii wywoływane przez środowiska "obrony demokracji" czy też "obrony konstytucji" tym bardziej, jeżeli są one inspirowane przez spady pokoalicyjne PO-PSL.
Niestety, jesteśmy zagrożeni jako społeczeńśtwo różnymi restrykcjami, różnymi próbami manipulacji i nie po to społeczeństwo głosowało za programem Prawa i Sprawiedliwości, aby kontynuować politykę ostatnich ośmiu lat. Ten okres musi być sprawiedliwie rozliczony i muszą być wyciągnięte wnioski.
Pozostaje do rozważenia, w jaki sposób można te pieniądze uratować i taka propozycja została przygotowana. Już wiadomo, że jest akceptacja UE na propozycje przygotowane przez PiS.
http://www.radiomaryja.pl/informacje/polska-moze-stracic-9-mld-euro-z-ue/